Po wyjściu z dworca, od razu czekał na nas autokar i jechaliśmy obejrzeć kamieniołom, w którym ciosane były wielkie obeliski. następnie pojechaliśmy zwiedzić wielką zaporę na Nilu - Tamę Asuańską. Ogromne wrażenie jak ludzie postawili tak wielkie dzieło inżynieryjne. No i wreszcie ulokowano nas na statku Nile Story. Było ich pełno na brzegu, i wcale nie mieliśmy najgorszego. Krótka kąpiel i za chwilę jedziemy zwiedzać ogród botaniczny na wyspie na środku Nilu, a po tym wsiadamy w małe łódeczki i płyniemy do wioski nubijskiej. Tam od razu chmara dzieci dolatuje prosząc o prezenty i jedzenie. Nie wiem na ile to wyreżyserowane a na ile prawdziwe. Trochę a chyba więcej niż troche wszystko pod turystów. Po około 2 godzinach wracamy na dachu łódki do naszego Nile Story. Aha, wszędzie próbują coś sprzedać, na każdym kroku ... Skusiliśmy się na hibiskusa chyba za 2 dolary. Zresztą większość płacimy w ich walucie, które to banknoty można łatwo pomylić i zamiast 50piastrów dać 50 funtów. Ale o tym cicho...
No i tego dnia wieczorem zaczęła się ZEMSTA F....która dała się we znaki do ostatniego dnia. Pewnie przez niemyte ręce po trzymaniu krokodylka.
Tak więc pierwszy wieczór na statku upływa w gorączce i w łózku...